Odkryj swoją perłę

22 – 24 lutego 2013

Materiały

Odkrywanie własnej wartości – konferencja p. Izabeli Owczarek – (za duzy plik…)

Masz do czegoś dryg, akceptuj to w mig – konferencja ks. Andrzeja – (za duzy plik…)

Zdjęcia Gusi

Zdjęcia Beaty

Świadectwa

Na ostatnim ZFM-mie Pan Bóg uzdrowił mnie z niechęci do podjęcia pewnej posługi, której z kilku względów podjąć nie chciałem. Amen!

-ks. Sebastian

—-

Pomyślałam sobie, że może przyzwyczaiłam się do tego mówienia i pisania świadectw podczas weekendów lub po nich, i że może powinnam trochę przystopować… Z drugiej strony jednak – gdyby mi ktoś o doświadczeniu Boga nie opowiedział sama również nie miałabym zapewne okazji by się do Niego zbliżyć. To chyba jakoś tłumaczy, czemu dawanie świadectwa jest dla mnie tak ważne.

Wspólnota, którą współtworzę ponownie zagościła w Magdalence w licznym składzie, z drobną jednak różnicą – prawie połowa przyjezdnych były to osoby zupełnie nowe, zarówno w CF Wieczernik, jaki i poza jedną w Odnowie. Piątkowego popołudnia niesamowicie brakowało mi czasu, pędziłam na łeb na szyję, a rozkojarzenie dodatkowo pogłębiała tęsknota ze niektórymi osobami poznanymi w listopadzie. Wyjazd, droga, przyjazd, szybko szybko, modlitwa, rozpoczynamy modlitwe wstawienniczą, bach pierwsza osoba, bach druga, kolacja, powrót na modlitwę, niedomykające się drzwi do pokoju, ciągle słyszę moje nazwisko – oho mam grupę dzielenia, znowu sie rozkojarzam, kolejna osoba, kolejna modlitwa, mówią, że to już ostatnia… Padam na skraju łóżka i czuje się jak by ktoś wszystko ze mnie wypompował…. Myśle sobie: ,,Jezu ratuj! Jeszcze się na dobre nie zaczęło, a ja już zdycham….”. Sama poprosiłam o modlitwę wstawienniczą, po czym udałam się do spowiedzi. Spowiedzi jak się okazało potem tak bardzo mi potrzebnej, tak bardzo wytęsknionej, tak bliskiej i czułej rozmowy z uosobionym Jezusem. Mimo wszystko średnio szło mi wyciszanie się przez resztę tego dnia.

Cała sobota płynęła sobie jakimś tam rytmem, szkolne zmęczenie dawało się we znaki, ale pobudzane serdecznymi uśmiechami odpływało w zapomnienie. Przeżyłam coś niesamowitego spędzając całą poranną słodką przerwę z osobami niewidomymi. Budzili we mnie entuzjazm, chęć do życia i pragnienie służenia komuś pomocą, ale nie taką z litości! Tak naprawdę to oni pomogli mi. Odnalazłam w sobie radość, biegałam jak oszalała, suszyłam zęby szczerząc się od ucha do ucha. Zapomniałam, że wokół nas jest jeszcze innych 80 osób!

W nocy, po Mszy świętej czmychnęłam do kaplicy. Były tam już dwie osoby. Marcin i Mateusz. Weszłam do Pana Jezusa, jednak zamiast w tabernakulum zobaczyłam Go siedzącego na ziemi i trzymającego rękę na ramieniu Mateusza w czułym geście ,,stary nic się nie bój, ja tu jestem, nas jest dwóch!”. Ani przez chwilę nie pomyślałam, że to po prostu Marcin. Jak nigdy wcześniej usiadłam na samym końcu kapliczki i wpatrywałam się w nich jak w obraz. Po chwili przyłączyłam się do uwielbienia. Gdy ponownie otworzyłam oczy i spojrzałam na Najświętszy Sakrament zobaczyłam palmy, orchidee stojące na kamieniach, czerwone światło niczym zachodzącego słońca… Moja pierwsza myśl, jedna sekunda, jedno spojrzenie i  wiedziałam, że Jezus jest teraz ze mną, ale nie jako dotychczasowy Przyjaciel. Usiadł naprzeciwko mnie jako mój Kochanek, Oblubieniec. Siedział tak między tymi palmami, kwiatami, przy blasku słońca i patrzył się na mnie. W moje oczy, przenikał moje serce, a ja tonęłam w Jego miłości. To co się działo w moim sercu to było po prostu… NIC!  Żadnych myśli, żadnych próśb, żadnego uwielbienia – po prostu pełna jedność dusz…

Zrozumiałam tamtej nocy, że nie muszę szukać miłości, bo jestem już strasznie zakochana! Z mojego serducha wylewa się piękno, miłość i Miłość w nim mieszka. A przez to, że On we mnie mieszka, ciągle jesteśmy razem, co więcej nikt nas nie może rozdzielić bo jesteśmy nie dwoje, ale jedno ciało!

Chwała Panu!

-Kamila

Brak możliwości komentowania.