Radosny chrześcijanin – hit czy kit?

23 – 25 listopada 2012

Materiały

Medytacja Piatkowa

Zdjęcia Gusi

Zdjęcia Beaty

 

Świadectwa

 

,,Bóg jest tu, Bóg jest tam, Bóg jest w KAŻDYM z nas…”

Do Magdalenki przyjechałam w tym roku po raz pierwszy. Nie wiedziałam, co Bóg dla mnie szykuje, jechałam z wielkim znakiem zapytania oraz z taką pewnością siebie, że wszystko w moim sercu „gra” tak jak powinno.
Już w piątek Bóg mnie bardzo zaskoczył, a raczej otworzył mi szeroko oczy i pokazał, że się mylę. Już na początkowe uwielbienie było ciężko się przełamać, coś mnie blokowało. Byłam mile zaskoczona widząc w innych taką wolność w modlitwie, ręce w górze, dar języków, skupienie. To było piękne doświadczenie żywego Kościoła. Natomiast sama tak nie umiałam, choć się modliłam. Potem na adoracji Najświętszego Sakramentu, na slajdach były wyświetlane trafiające cytaty z Pisma Świętego, jeden dotknął mnie szczególnie: ,,Ponieważ drogi jesteś w mych oczach ,drogocenny -i Jam cię ukochał”. Wtedy postanowiłam pójść do spowiedzi. Chyba jeszcze nigdy nie przeżyłam spowiedzi, żeby cały czas patrzeć w oczy spowiednika-z jednej strony strach, lęk a z drugiej poczucie bezpieczeństwa, miłości Boga i to, że spowiedź była w kaplicy, to dla mnie było bardzo ważne. Otrzymałam kolejne słowa: „Jezus każdego dnia walczy o ciebie!”. Bóg także odkopał rzeczy, o których nawet nie wiedziałam, że tak bardzo wpływają na moje życie.

Sobota zaczęła się modlitwą do Ducha Świętego. Następny punkt, który utkwił mi w głowie, to dzielenie w grupkach dotyczące najlepszego dnia w życiu. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, nikogo nie znałam, ale doszłam do wniosku, że najlepszym dniem było przystąpienie do wspólnoty, co wiązało się z głębszą relacją z Bogiem. Nie ma nic bardziej cudownego od tego, że można iść przez życie ze świadomością niezawodnej, odwiecznej Miłości. Na konferencji Bóg znowu przypomniał mi przypowieść o Synu Marnotrawnym, która jest ze mną na każdych rekolekcjach. Widzę, że Bóg mi ciągle o niej przypomina, jest dla mnie budująca. Bóg otworzył mi także oczy na relacje, jakie buduje, że one wcale nie są takie cukierkowe. Pokazał, że trzeba sobie wyznaczyć granice, których inni ludzie nie powinni przekraczać(np.: dotyczy to pomocy, aby nie być ciągle wykorzystywanym).

Wróciłam do domu pełna ufności, wiary, nadziei i odwagi. Dziękuję Bogu za ten wspaniały czas, za to, że ciągle czuwa nade mną i w ogóle za to, że jest tak wspaniałym Ojcem.

Za to wszystko

CHWAŁA PANU!!!

-Karolina

 

Nazywam się Agnieszka Osiecka i chciałabym podziękować Panu Jezusowi za weekend w Magdalence a jednocześnie podzielić się z Wami moim świadectwem.

W podróży do Magdalenki, miałam wiele wątpliwości co do tego wyjazdu. Wydaje mi się że były one spowodowane ostatnimi wydarzeniami w moim życiu, zwłaszcza tym co miało miejsce kilka dni przed weekendem. Był to zwykły wieczór, właśnie wróciłam potwornie zmęczona po całym dniu w szkole i różnego rodzaju zajęciach dodatkowych i nic nie wskazywało na to że coś się jeszcze wydarzy. Po czym dostałam telefon od przyjaciółki z wieścią że mój chłopak zmienił status na fb na wolny. Najbardziej zabolał mnie ten fakt że zrobił to bez słowa wyjaśnienia.
Podczas wieczornej modlitwy z innymi zwróciłam się do Jezusa: skoro już tu jestem  PROSZĘ POMÓŻ MI POUKŁADAĆ SOBIE WSZYSTKO NA NOWO WŁAŚNIE TU.
Niesamowite jak szybko odpowiedział na moją prośbę, już pierwsze chwile pobytu w Magdalence były dla mnie tak wspaniałym przeżyciem. Podczas uwielbiania Jezusa razem z innymi młodymi ludźmi czułam się tak szczęśliwa  i zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniłam za tym uczuciem przez ostatnie pół roku, kiedy właśnie byłam z moim nie wierzącym chłopakiem. Wystarczyło tak niewiele szczery uśmiech czy dobry gest i oczywiście niezmierzona miłość Jezusa, którą na nowo właśnie podczas tego weekendu odnalazłam.
Chwała Panu za ten czas i to jak cudownie ratuje mnie z każdej opresji.

Nazywam się Agnieszka Osiecka i chciałabym podziękować Panu Jezusowi za weekend w Magdalence a jednocześnie podzielić się z Wami moim świadectwem.

W podróży do Magdalenki, miałam wiele wątpliwości co do tego wyjazdu. Wydaje mi się że były one spowodowane ostatnimi wydarzeniami w moim życiu, zwłaszcza tym co miało miejsce kilka dni przed weekendem. Był to zwykły wieczór, właśnie wróciłam potwornie zmęczona po całym dniu w szkole i różnego rodzaju zajęciach dodatkowych i nic nie wskazywało na to że coś się jeszcze wydarzy. Po czym dostałam telefon od przyjaciółki z wieścią że mój chłopak zmienił status na fb na wolny. Najbardziej zabolał mnie ten fakt że zrobił to bez słowa wyjaśnienia.
Podczas wieczornej modlitwy z innymi zwróciłam się do Jezusa: skoro już tu jestem  PROSZĘ POMÓŻ MI POUKŁADAĆ SOBIE WSZYSTKO NA NOWO WŁAŚNIE TU.
Niesamowite jak szybko odpowiedział na moją prośbę, już pierwsze chwile pobytu w Magdalence były dla mnie tak wspaniałym przeżyciem. Podczas uwielbiania Jezusa razem z innymi młodymi ludźmi czułam się tak szczęśliwa  i zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniłam za tym uczuciem przez ostatnie pół roku, kiedy właśnie byłam z moim nie wierzącym chłopakiem. Wystarczyło tak niewiele szczery uśmiech czy dobry gest i oczywiście niezmierzona miłość Jezusa, którą na nowo właśnie podczas tego weekendu odnalazłam.
Chwała Panu za ten czas i to jak cudownie ratuje mnie z każdej opresji.
 – Agnieszka

Ponieważ tematem weekendu była radość, był to też temat dzielenia w grupach. Najszczęśliwszy dzień twojego życia… Jeżeli był naprawdę szczęśliwy, to uważam, że nie trzeba się długo zastanawiać bo takie dni pamięta się bardzo dobrze – dzień, w którym doświadczyłam Boga, jego miłości oraz… zapragnęłam ewangelizować. Zapragnęłam świadczyć o Bogu, jego dobroci, chciałam ( i nadal chcę!)  głosić Miłość! Na jubileuszowym ZFM-ie nie mogło zabraknąć osób tworzących pierwszy team koordynatorów. Kilkoro z nich powiedziało swoje świadectwo związane z powoływaniem ZFM-u i wtedy mnie wręcz zatkało, strasznie się popłakałam ( poniekąd ze szczęścia)… Gdy słuchałam jednej z historii czułam się tak, jak by ktoś mój mózg oraz serce włożył innej osobie i postawił ją tam, przy ambonie… Moje wielkie pragnienia, najskrytsze marzenia, w pewnym sensie moją historię, tylko jeszcze nie dokończoną opowiedział za pomocą tej osoby.

Jakiś czas temu Pan postawił na mojej drodze takiego ja to nazywam aniołka, przez którego, a raczej którą to przyszedł do mnie z modlitwą, słowami otuchy, wsparciem oraz umocnieniem. Chciałam się zrewanżować. W duchu powiedziałam  – Panie Boże masz moje ręce, nogi, oczy, serce, usta, język, wszystko co posiadam, jeżeli uznasz za właściwe to kiedyś posłuż się mną w taki sam sposób jak zrobiłeś to wobec mnie. Na chwałę Pana tak się właśnie stało.

Zafascynowana charyzmatami czytałam o nich, modliłam się o nie. Teoretycznie o jakiś jeden, praktycznie nic się Bogu nie ukryje- marzyłam o kilku konkretnych. W sobotę, gdy zgiełk związany ze świętowaniem jubileuszu opadł, uczestnicy rozpierzchli się już po pokojach, a noc nie była już taka młoda usłyszałam, jak w kaplicy ktoś się modli, śpiewa. Zapragnęłam tam być, coś mnie niesamowicie ciągnęło do tego miejsca, do tego stopnia, że przerwałam poważną rozmowę mówiąc, że dokończymy później, tylko idźmy już tam, idźmy do kaplicy! Dwu ( ? tego nie wie nikt) godzinne uwielbienie, śpiew i dosłownie ,, deszcz błogosławieństw Twych!”.  Doświadczyłam wszystkiego o co po cichutku prosiłam. Myślę nie no, Panie Boże ale jeden, jeden dar wystarczy. Nie tak wszystko na raz! W odpowiedzi usłyszałam, że nie, prosiłaś to masz, masz wszystko i to właśnie wszystko na raz! Taka jest moja miłość! Tak Cię kocham!

Przesłaniem tego chaotycznego świadectwa (bo nie da się ludzkimi słowami oddać wielkości Bożego działania ) jest nic innego jak to, co jest napisane w Ewangelii Św. Łukasza : ,,Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą. ”

-Kamila

Brak możliwości komentowania.